Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Quest. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Quest. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 25 maja 2023

[18] Quest - Eliksir mocy / Imala

Quest PM   

 3) - Eliksir Mocy -  Silje Selun wzywa Cię do siebie, po czym daje Ci fiolkę z magicznym eliksirem i prosi abyś go wypił. Jest to magiczny eliksir który wspomaga naukę magii i podnosi moc. Można go wypić tylko raz w życiu. Ostrzega jednak, że po jego wypiciu, mogą przez kilka godzin utrzymywać się halucynacje, więc lepiej nie oddalać się i wypić go w towarzystwie innej osoby.  Wybierz jednego z członków HOG, który będzie Cię pilnował w tym czasie i opisz nam swoje halucynacje.

   Podkład:  I Walk With Ghosts (tylko ten j

     Wezwanie przez własną matkę do groty z magicznym drzewem było dla Imali czymś abstrakcyjnym. Od kąd Silje straciła zdrowy rozsądek, praktycznie nie było z nią kontaktu. Biała jednak mimo wszystko odwiedzała ją tak często, jak to było tylko możliwe, przynosząc jej jedzenie i upewniając się, że wypiła wystarczająco wody. Tak miało być i tym razem. Samica właśnie złowiła zająca i niosła go leśną, wydeptaną ścieżką w stronę groty alph. Towarzyszył jej ogier Nightmare, który kłusował wiernie w pewnej odległości od niej. Imala nigdy nie była sama, jednak w głębi serca czuła się bardzo rozżalona i samotna. Brakowało jej zwykłego rodzinnego ciepła, za którym tęskniła bardzo mocno. Tęskniła zwłaszcza za ojcem, który jej zdaniem dawał jej od siebie najwięcej, po czym zniknął z jej życia tak nagle, że nawet nie zdążyła opowiedzieć mu o swoim największym sekrecie jej marnego istnienia. Biała bardzo mocno tego żałowała, bo wiedziała, że tylko u ojca znalazłaby zrozumienie. Silje nigdy nie wybaczy przecież utraty swego dziecka. Nawet jej rodzeństwo nigdy nie równało się z Imalą. Biała zawsze była inna, nie tylko różniąc się wyglądem i dłuższym ogonem, ale też bogatszym wnętrzem. Po prostu czuła i cierpiała o wiele mocniej, niż ktokolwiek na świecie mógłby to sobie wyobrazić. Była zupełnie sama ze swoimi problemami i nie potrafiła nikomu zaufać na tyle, by się otworzyć. Próbowała kilkakrotnie, ale gdy tylko zaczynała, szybko zmieniała temat, widząc, że idzie on w złym kierunku.

Samica westchnęła, czuła ogromny ciężar od natłoku myśli. Mimo to przyspieszyła. Chciała jak najszybciej mieć to za sobą. Odnieść tego zająca matce, by ta się posiliła, i zwiać stamtąd jak najprędzej, by nie musieć pokazywać matce swojego stanu psychicznego. Nie zdążyła jednak nawet wejść do groty, gdyż widok, jaki ujrzała, dosłownie zwalił ją z nóg. Samica wystraszyła się bardzo i wręcz z podkulonym ogonem odskoczyła jak oparzona ze ścieżki, upuszczając tym samym swoją zdobycz z pyska. Szczeknęła krótko, a serce waliło jej jak szalone. Opamiętawszy się, podniosła zestresowany wzrok, widząc właśnie ją.

Silje Selun stała wyprostowana przed jaskinią, z której nie wychodziła przez ostatnie miesiące. Miała wysoko zadartą głowę i rozłożone do połowy skrzydła, czym też wystraszyła swą córkę.

- Mamo? - spytała nie pewnie. - Czy coś się stało?

- Ależ skąd, po prostu myślę, że jesteś już gotowa. - Spojrzała w dół, by spojrzeć białej w oczy.

- Gotowa na co? - przekrzywiła głowę na bok.

- Na skosztowanie magicznego eliksiru. - Silje wydawała się nieco nieobecna, jednak Imala znała ją zbyt dobrze i ufała jej mimo wszystko.

- Czy to ten, o którym mi tyle opowiadałaś?

- Nie inaczej. - sięgnęła łapą do skrzydła i wyjęła maleńką fiolkę, którą następnie ze starannością podała białej i zawiesiła na jej szyi. - Tylko pamiętaj Imalo, musisz znaleźć kogoś, kto Cię upilnuje w tym czasie. Nie wiadomo, jakie wizje ujrzysz, więc oby to była osoba godna zaufania.

Młoda samica myślała przez chwilę, zastanawiając się nad słowami, które właśnie usłyszała.

- Daj Tenbresowi odpocząć, tym razem wybierz kogoś ze stada, które zakładasz. Tymczasem, dziękuję za kolację. - Silje podniosła zająca i udała się w głąb swojej jaskini.

Biała została sama, nieco uspokajając oddech i myśli, które znów zakłębiły się jej w głowie. Odwróciła się i ruszyła powoli w przeciwnym kierunku.


* * *


-Cataleyo? - spytała bardzo cicho, budząc siostrę w środku nocy w grocie mieszkalnej.

Szara podniosła zaspany wzrok i spojrzała na białą. Był to widok bardzo smutny, gdyż jej siostra wydawała się czymś zmartwiona.

- Tak?

- Czy pójdziesz ze mną teraz w pewne miejsce i popilnujesz mnie przez chwilę?

Szara skinęła głową. Nie była pewna, co biała chce zrobić, ale musiała jakoś jej się przypodobać, by dobrze żyć w stadzie.


                                                                     * * *


-Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - Spytała Cataley'ę, kiedy już były na miejscu. Imala wybrała miejsce poza granicami stada. Było to obok dużego jeziora, niemal pod samym wodospadem. Imala bała się bowiem że jej halucynacje mogłyby być zbyt widowiskowe i nie chciała, aby ktoś ją usłyszał.

- Tak, matka mówiła, że każdy strażnik prędzej czy później pozna smak eliksiru i że to obudzi w nim uśpioną moc, a moc jak wiesz, jest niezwykle cenna w tych lasach.

- No dobrze, skoro tak twierdzisz, nie będę Ci zabraniać, ale powiedz mi co mam robić, gdyby poszło coś nie tak.

- A co miałoby pójść nie tak? Przez kilka godzin będę spała, wiła się może lub gadała przez sen, to wszystko. A gdyby coś się działo, cóż... na pewno będziesz wiedziała co robić. Nie pozwól mi zrobić sobie krzywdy.

- To może być trudne Imalo. - dodała z przekąsem Cat. Czy ktoś to już testował?

- Tak, nawet całkiem dobrze pamiętam, jak pił to nasz ojciec.

- Ojciec? - Cataleya wydała się, jakby nagle rzuciła wszystkie poprzednie myśli w kąt i skupiła się całkowicie na opowieści o ojcu.

- Śmiał się, bardzo dużo się śmiał, wręcz turlał się ze śmiechu, więc biorąc pod uwagę moje geny, nie będzie aż tak źle. -

Cataleya wykrzywiła pysk w grymasie, zdecydowanie nie to chciała usłyszeć, ale cóż.

- No dobra siostra, to pij to.

Biała kiwnęła głową i poszła w stronę niewielkiej groty za wodospadem. Odwróciła się raz jeszcze, by spojrzeć jej w oczy, po czym weszła do środka. Usiadła na niewielkim głazie i westchnęła, oglądając tajemniczy eliksir w łapie. Przeżyła już tak wiele, jak na swój młody wiek, a czuła się wewnętrznie tak staro i tak bogata doświadczeniami, jak mało kto.

- Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, jak to mawiał tato... Raz się żyje. - odetkała zębami korek i wypiła zawartość do dna. Przez chwilę jakby zupełnie nic się nie działo. Samica siedziała na głazie i oglądała swoje ciało, szukając mankamentów. Po kilkunastu minutach oględzin w końcu coś poczuła. Mianowicie poczuła ogromną senność, która stała się tak przytłaczająca, że wilczyca osunęła się z łap do pozycji leżącej, z trudem utrzymując łeb w powietrzu. W końcu i łeb poddał się silnemu uczuciu i opadł bezwładnie na zimną, skalistą podłogę groty.

* * *

Podkład - Mad World 2Wei

Wizja stanowiła krainę pokrytą całkowitą bielą. Był tam śnieg i lodowe szczyty, które wyglądały znajomo, lecz wadera nie potrafiła ich jednoznacznie zidentyfikować. Wstała, czując na grzbiecie dreszcz narastającego chłodu. Rozejrzała się, a dookoła siebie nie widziała niczego innego jak tylko spadające na ziemię ogromne płatki śniegu. Imala nie była w stanie przypomnieć sobie, skąd wzięła się na tym pustkowiu, ani co się stało. Tym bardziej nie pamiętała nawet o tym, że jest pod wpływem halucynacji i że to, co widzi, nie jest prawdziwe. Postanowiła ruszyć się z miejsca, gdyż instynkt podpowiadał jej, że zamarznie, jeśli pozostanie tutaj dłużej. Wysunęła nieśmiało przednią łapę na przód i ruszyła przed siebie w dowolnym kierunku. Było jej wszystko jedno, ponieważ i tak nie wiedziała która droga jest właściwa. Wędrowała tak bardzo długo, aż w końcu usłyszała wycie. Zatrzymała się natychmiast i zastygła w bezruchu, strzygąc jedynie uszy, by wyłapać odpowiedni kierunek. Natychmiast zerwała się do biegu, gdy tylko zlokalizowała głos. Zobaczyła rozmazaną postać w oddali, więc przyspieszyła. Zatrzymała się, dopiero gdy niemal wpadła na nią, a postać nagle zniknęła. Samica zdyszana nieco rozejrzała się, nie dostrzegając znów niczego.

- Imalo, nie obawiaj się przeć naprzód w zgodzie ze swym sercem.

Biała zadrżała, a jej serce dodatkowo zabiło mocniej. Poczuła pierwszy raz strach w tej nowej sytuacji, ponieważ nie wiedziała, kto był właścicielem, owego pięknego i subtelnego głosu. Wiedziała, tylko że należy on do samicy. Kiedy rozglądała się ponownie, ujrzała postać swojego ojca, który czule otulał Silje Selun, jednocześnie spoglądając wprost na córkę. Imala spojrzała w prawo, sama nie wiedziała dlaczego, coś jej kazało skręcić pyskiem, a gdy wróciła do rodziców, ich już tam nie było. Ponownie rozejrzała się i zobaczyła za sobą swoje rodzeństwo. Rumble i Taliyah siedzieli oparci o siebie grzbietami. Śmiali się i żartowali, jak to mieli w zwyczaju, gdy jeszcze należeli do HOG. Zawsze trzymali się razem, gdyż uważali Imalę za nieco "dziwną". Do samicy dotarło, że prawdopodobnie śni, ponieważ bolesne wspomnienia nagle zaczęły zaprzątać jej umysł.

- Rum i Tali... tak was przepraszam... - szepnęła, a do jej oczu napłynęły łzy.

- Nie przepraszaj, nic bowiem nie dzieje się bez powodu. - znów odezwał się subtelny głos jakiejś samicy. To wyrwało Imalę z zamyślenia i znów odwróciła wzrok. Tym razem zobaczyła właścicielkę głosu. Była to czarno biała wadera z niebieskimi znakami na całym ciele. Biała niemalże się zakrztusiła, własną śliną widząc tę postać. Nie mogła uwierzyć, w to, co widzi. Cofnęła się kilka kroków w tył, kuląc ogon ciasno pod sobą. Nagle poczuła, że jej zad znalazł oparcie na czymś ciepłym i futrzastym. Odwróciła się i ujrzała ogromną czarną waderę, która przeskoczyła nad Imalą i wbiła kły w błękitną samicę.

- Niee, czekaj! - wykrztusiła jedynie biała, jednak czarna przeniknęła przez tamtą zębiskami i rozpłynęła się w śniegach niczym cień. Wadera leżała, cała drżała, nie miała pojęcia, co się dzieje i do tego bardzo było jej zimno.

Błękitna zaśmiała się ciepło i podeszła do Imali.

- Nie obawiaj się, bardziej mnie skrzywdzić nie można.

- Jak to możliwe, że rozmawiamy?

- Już od dawna czekałam na to, kiedy będziesz gotowa. Ale to wszystko wywarło na Tobie ogromną traumę, która uniemożliwiała mi przybycie do Ciebie.

- Ja... - zaczęła, jednak z braku argumentów nie powiedziała już nic.

- Imalo, po prostu musisz się z tym w końcu uporać. Poukładać myśli, wtedy objawię Ci się ponownie i powiem Ci więcej. - samica powoli zaczęła się rozmywać.

- Nie, zaczekaj, nie odchodź! Ketiva! Wracaj!

- To nie jest jeszcze czas... - głos był coraz bardziej odległy, aż samica całkiem rozmyła się w otaczającej śnieżycy, która zdawała się przybierać na sile.

- KETIVA! -Kiedy krzyczała jej imię, miała kolejną wizję. - Zaraz... Nie.. nie nie nie NIE.. - Biała ruszyła pędem na przód, po czym przeskoczyła leżącą czarną waderę, by po chwili trącić ją pyskiem. Nie ruszała się i zdawało się, że nie oddychała. Dopiero teraz Imala dostrzegła strugę krwi, sączącą się z jej brzucha.

- Nie nie, proszę, tylko nie Ty Brahmo... Tylko Tobie ufam, nie możesz.... - Biała rozpłakała się od nadmiaru tego wszystkiego, a gdy podniosła wzrok, ujrzała potężnego białego basiora. O wiele większego niż jej czarna przyjaciółka. Jego kły i pysk były całe we krwi, a on sam uśmiechał się złowrogo. Biała podniosła łeb wyżej i ujrzała za basiorem armię obcych wilków, o płonących ślepiach.

- Przyjdziemy i po was. - roześmiał się.

Imala w tym momencie podniosła się gwałtownie z kamiennej posadzki, warcząc i płacząc. Kiedy nieco się uspokoiła, ujrzała nieco przestraszoną Cataleyę. Natychmiast spróbowała nieco się uspokoić.

- Przepraszam, ja... nie wiem, co się stało.

- Piłaś eliksir od matki. - rzekła krótko nadal wystraszona Cat.

- Och.. - jęknęła jedynie, próbując sobie przypomnieć ten szczegół, który w tym momencie gdzieś jej utkwił i zapodział się w natłoku myśli.

- Czy ja, coś krzyczałam?

- Tak, wykrzykiwałaś tylko imiona... Silje, Roya, jakiejś Ketivy i nawet Brahmaputry.

- Ketivy. - powtórzyła wilczyca i spojrzała na wylot groty. - Już rozumiem, halucynacje po eliksirze, wywołały u mnie wspomnienia z dzieciństwa, ale wydaje mi się, że było coś jeszcze.

- Co masz na myśli?

- Nie wiem, jakieś bzdury,...- ucięła ten temat, nie miała ochoty opowiadać teraz siostrze, o tym, co widziała, nie była jeszcze gotowa, musiała sobie to wszystko przemyśleć i poukładać po swojemu.

Po krótkiej rozmowie obydwie wróciły do domu, do jaskini i położył się spać, z tą różnicą, że tej nocy żadna z nich nie potrafiła już zasnąć. Cataleya zastanawiała się nad właściwościami eliksiru i nad tym, co ona przeżyje po wypiciu go, a Imala myślała o tym, by wyłapać z tej wizji jakiś sens.


~Imala.


                                                                                Słowa: 1840
                                                        PD: + 920 +500 PD =  1420 PD  + 15 PM


czwartek, 27 października 2022

[08] Quest III (PD) - Imala

III -  Podbiega do Ciebie Tenbres, lojalny straznik alphy Imali i prosi o pomoc, byś podążył/a za nim. Okazuje się że alpha ma problem z 2 mglakami, które ją otoczyły i robią sobie z niej złośliwe żarty w okolicy jej groty. Pomóż jej ale uważaj. Te stworzenia są bardzo przebiegłe, znikają i pojawiają się gdzie im się podoba, musisz być szybki/ka.   // (Quest nieco przerobiony na potrzeby pisania go przez Imalę)


   Biała samica krzątała się od rana w swej jaskini. Układała jakieś kamienie i ogólnie sprzątała. To był dobry dzień. Początek wielkiego otwarcia stada, na które tak długo czekała. Chciała jedynie odreagować, swoje smutne, dotychczasowe życie, które nie niosło ze sobą niczego, poza rozczarowaniami i nieufnością. Kiedy kończyła układać i przecierać z kurzu ostatnie gładkie i piękne kamienie, usłyszała jakiś dziwny dźwięk. Zdecydowanie niecodzienny, przez co porzuciła dotychczasowe zajęcie i nastawiła uszu. Dźwięki nasilały się, więc wystawiła głowę z jaskini. Nie było widać nikogo ani niczego wokoło, więc stanęła we wlocie i wzięła głęboki wdech. Do jej nozdrzy dobiegł nieprzyjemny, nieco bagnisty zapach. Rozejrzała się uważnie i dostrzegła na skraju lasu, po drugiej stronie polany nisko uniesioną powłokę gęstej mgły.

- Cholera. - szepnęła biała. Wiedziała już doskonale, co to oznacza i spodziewała się tego, co miało nastąpić. Nie mogła zawyć po pomoc, mogła jedynie wysłać ptaki z wiadomością. Cofnęła się do swej groty i szepnęła coś do niewielkiego, kolorowego ptaka, który od razu posłuchał i wyfrunął z groty, trzepocząc skrzydłami. Samica natomiast schyliła sylwetkę i na ugiętych łapach oczekiwała swych "gości".

Po długich oczekiwaniach i wypatrywaniach, w końcu zobaczyła go. W pełni i w całej okazałości pojawił się on. Brzydki mglak, który pocharkiwał i mruczał coś, najwyraźniej komunikując się z drugim, którego Imala jeszcze nie dostrzegła. Polanę Imali, zalała bardzo gęsta, wręcz mleczno - śmietanowa mgła. Imala widziała tylko jednego przedstawiciela, a i on był rozmyty i niemalże zlewający się z otaczającą mgłą. Samica dobrze znała te stworzenia. Uczyła się o nich od maleńkości, toteż wiedziała, że unikają one otwartej walki i wolą wprowadzać swoją ofiarę w obłęd, aniżeli dać się złapać. To też nie mogła zaatakować od razu, musiała poczekać na odpowiedni moment. Mglaki robiły różne figle, próbując ją wywabić z jaskini, jednakże Imala była bardzo doświadczona w ich temacie. Tak jak przypuszczała, mglak zaczął zbliżać się niepewnie do jej groty, pragnąc sprawdzić, gdzie się podziała ich ofiara, czy może zasnęła ze znużenia, które było skutkiem ich mgły. Kiedy obślizgłą łapą dotknął ściany groty i chciał wejrzeć do środka, został niemalże od razu pozbawiony tejże łapy. Samica zadziałała szybko i skutecznie, odgryzając jego ohydną łapę. Stwór zawył z bólu, wydając przeraźliwy pisk, ponieważ Imala już trzymała go za nogę i szarpała, wściekle warcząc. Tym samym drugi mglak pojawił się u wlotu groty alphy i kiedy chciał zadać samicy potężny cios, wielkich pazurów, wtedy pojawił się obrońca. Tenbres zarżał donośnie i stratował drugiego mglaka, który z piskiem skowyczał, deptany ciężkimi kopytami ogromnego ogiera. Samiec chwycił zębami drugiego mglaka z jaskini i robiąc potężny zamach, wyrzucił delikwenta poza obręb polany, rżąc przy tym donośnie i nerwowo. Samica również wybiegła z groty i rzuciła sie do gardła, stratowanego mglaka. Zabiła go, bez skrupułów. Podniosła głowę i spojrzała na przyjaciela.

- Tenbresie, mój kochany i wierny obrońco. Poraz kolejny dziękuję Ci za pomoc.

- Zawsze do usług moja Pani. - ukłonił się, a jego ognista grzywa, przygasającym blaskiem, opadła mu na oczy. Potrząsnął nieco głową, by coś widzieć. - Ten drugi, powinien wyciągnąć wnioski i opowiedzieć kolegom, że nie warto niepokoić naszej przyszłej alphy.

- Oh Tenresie, jeszcze nią nie jestem, ale jak już nią zostanę, czy nadal będziesz mnie bronił?

- Oczywiście! Zbyt mocno przywiązałem się do tej roli, by Cię zostawić Panno Imalo. Obiecałem to Twojemu ojcu i dotrzymam słowa, po kres mych dni, czyli jeszcze bardzo długo.

- Wspaniale jest mieć takiego strażnika. - Biała otarła się o nogi ogiera i posłała mu serdeczne spojrzenie.

Ogier traktował ją trochę jak swoją córkę lub młodszą siostrę, o którą trzeba dbać i strzec jej życie przed istotami, które zagrażały jej życiu. Obiecał to Silje i Roy'owi, których bardzo cenił w czasach, gdy przyjęli go do stada strażników. Ogier włożył na swój grzbiet ciało mglaka i odbiegł, by wynieść je na bagna, tam, gdzie jego miejsce, jako przestrogę dla innych odważnych i szukających zaczepki przedstawicieli ich gatunku. Imala natomiast wróciła do swojej groty, by jak gdyby nigdy nic, zająć się ponownie swoimi porządkami.


Słowa: 650

PD: + 325 +450 PD -->  (775/3500PD)